Mieszkanie, z którego zabrano dzieło sztuki, należy do 36-letniego obywatela, który wcześniej nie był skazany. Mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem posiadania skradzionych towarów. Podczas pierwszego przesłuchania stwierdził, że płótno nabył na pchlim targu około dwa lata temu. Jednocześnie samym pracownikom muzeum trudno jest podać dokładne daty utraty, których, sądząc po reakcji, nawet nie podejrzewali. Wiadomo jedynie, że w 2019 roku płótno było eksponowane w stolicy Włoch na wystawie „Leonardo w Rzymie” i zgodnie z zapewnieniami muzealników wróciło do domu w styczniu 2020 roku. Wtedy wybuchła pandemia, podczas której składowisko okresowo zaprzestał działalności, a pracownicy nie mieli możliwości wykrycia w czasie zniknięcia obrazu.
Niemniej jednak nie można z całą pewnością stwierdzić, czy tylko koronawirus jest winien tej dziwnej historii. Jest to raczej kwestia zwykłego zaniedbania, bo takich przypadków we Włoszech z roku na rok jest coraz więcej. Na przykłady nie trzeba daleko sięgać - rok temu jeden z najbardziej poszukiwanych obrazów Gustava Klimta „Portret kobiety” został odkryty dosłownie pod nosami pracowników muzeum w niszy w ścianie jego rodzinnego Galeria Ricci Oddi (miasto Piacenza).A fakt, że większość bezcennych dzieł sztuki prędzej czy później wraca do swoich właścicieli, Włochy z reguły zawdzięczają dobrze skoordynowanej pracy specjalnego oddziału karabinierów na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego (taka jednostka nadal istnieje tylko w sąsiedniej Francji), której jedną z funkcji jest właśnie walka z kradzieżą i nielegalnym handlem dziełami sztuki.
W sumie istnieje około 20 replik tego unikalnego na świecie dzieła tzw. Leonardesków, napisanego przez uczniów Leonarda da Vinci. Ale żadnemu z nich nie udało się powtórzyć sukcesu oryginalnego „Zbawiciela”, który został sprzedany w 2017 roku w Christie's za rekordową kwotę 450,3 mln euro. Przypuszczalnie jej właścicielem został następca tronu Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman. Od momentu sprzedaży najdroższe płótno świata nie pojawiło się jeszcze publicznie.